Władza | 2(4)/2024
O tym, czym jest władza i jak działa na ludzi, którzy ją sprawują, napisano już dość, by wypełnić całe biblioteki. Jej oddziaływanie, poczucie sprawczości, a także jej patologie wydają się niezmienne. Ale co daje władzę w świecie współczesnym? Jak się ją buduje i legitymizuje? Temu poświęcony jest czwarty numer magazynu „NEW online”.
Przyznam, że wielką radość sprawiłoby mi stwierdzenie, że władzę daje demokratyczny wybór ludzi, którzy odczuwają jej skutki, a więc się na nie godzą. Magdalena Rigamonti rozmawia z Barbarą Labudą o wyczuciu demokracji i potrzebie zadbania o nią, bo niestety nie jest to jedyna odpowiedź na pytanie o władzę, które stawiamy tym numerem magazynu.
Po upadku Związku Radzieckiego, w erze „końca historii” wydawało się, że Rosja kroczy ku demokracji. Agnieszka Bryc wyjaśnia, dlaczego się tak nie stało. Co więcej, w Moskwie demokracja została zredukowana do roli scenografii, która legitymizuje władzę autorytarną. Maria Domańska wyjaśnia, po co Władimirowi Putinowi ten kosztowny teatr, skoro w rękach ma władzę niekwestionowaną. O tym, jak niebezpieczna taka władza potrafi być, pisze Ola Hnatiuk opowiadając o Hołodomorze i sposobach zamiatania pod dywan hekatomby milionów Ukraińców. Co więcej, pewne schematy patrzenia na świat utrwaliły się tak głęboko, że trzy dekady po upadku ZSRR nadal od czasu do czasu pojawiają się przymiotniki „postsowiecki”, „poradziecki” i kilka innych słów, które domyślnie legitymizują miniony, miejmy nadzieję, kształt władzy i świata. Rozprawia się z nimi Ludwika Włodek w nadziei, że przestaną być przykrywką schematów wykorzystywanych przez elity władzy nadal śniące o imperiach.
Jak tu narzekać na Rosję, skory Stany Zjednoczone nie są tym, czym były, a może… właśnie powracają do swojej wielkości, jak obiecuje Donald Trump? Mateusz Piotrowski opisuje przemianę, którą przechodzi Ameryka. Z kolei Matthew Duss, były doradca Berniego Sandersa ds. międzynarodowych w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz przekonuje, że USA przestają być wielkie, choć mimo wszystko pozostaje optymistą, opowiadając o roli swojego kraju w świecie.
Mówienie o internecie jako o mechanizmie szerzenia demokracji i wolności przez dostęp do informacji brzmi naiwnie, choć jeszcze niedawno głęboko w to wierzono. Anna Wittenberg pokazuje, dlaczego dzisiaj wydaje się to śmieszne. Skoro technologia demokracji nie uratuje, to może trzeba znowu zacząć wierzyć? Najludniejszy kraj, a zarazem największa demokracja na świecie, Indie, opierają rządy na sojuszu tronu z ołtarzem, o czym opowiada Blanka Katarzyna Dżugaj.
Połączenie nacjonalizmu z religią jest jednak niebezpieczne, czego przykłady niemal codziennie napływają z Bliskiego Wschodu, ale nawet tam nie jest to jednoznaczne. Pomimo smutnego obrazu świata, który rysuje ten numer magazynu, Ula Idzikowska zapala iskierkę nadziei w miejscu najmniej chyba oczywistym. Pokazuje przemianę jednostki, a skoro jeden człowiek może się zmienić, to pewnie może być ich więcej. Wiadomość o śmierci demokracji również uznajmy zatem za przedwczesną i pozostawmy miejsce na niewiadomą, zaczynając od zaprzeczenia twierdzeniu, że dawniej było lepiej. Teraz jest inaczej i zmian będzie jeszcze więcej, a koniec końców człowiek wypracuje nową formułę społeczeństwa czy organizacji ze spojrzeniem w przyszłość, jak nieraz już bywało.
Zapraszam do sięgnięcia po najnowszy, czwarty numer magazynu „NEW online.” Zachęcam także do lektury wcześniejszych numerów. Wszystkie są dostępne do pobrania za darmo na stronie magazyn.new.org.pl. Zachęcam też do wsparcia redakcji przez Patronite. Każde takie wsparcie, nawet symboliczne, sprawa wielką radość i dodaje siły w pracy nad kolejnymi numerami magazynu „NEW online.”
Jarosław Kociszewski
Redaktor Naczelny
Remont demokracji legitymizuje władzę – Magdalenie Rigamonti z Onetu mówi Barbara Labuda, antykomonistyczna opozycjonistka, po 1989 roku polityczka.
Piszących o Hołodomorze uznawano w Związku Sowieckim za zwolenników nazizmu. Ze szczególną zaciekłością zwalczano tych, którzy wskazywali na różnicę między głodem na obszarze ZSSR jako skutkiem kolektywizacji a Hołodomorem jako ludobójczą polityką władz sowieckich, skierowaną przeciwko ludności Ukrainy. Tych, którzy zabierali publicznie głos, uciszano – poprzez dyskredytację, a nawet fizyczną eliminację.
Od represyjnych służb bezpieczeństwa i łagrów do ławek w parkach i dobrze utrzymanych przystanków autobusowych droga wcale nie jest daleka. Nie przypadkiem w wielu krajach byłego ZSRR rok napaści Rosji na Ukrainę był czasem ostatecznego oczyszczenia przestrzeni publicznej z przejawów sowieckiej dominacji.
Po sześciu latach rabin Avremel wraca na Zachodni Brzeg. „Służyłem jednej stronie konfliktu. Chciałem w ten sposób chronić Żydów na całym świecie. Wróciłem, by jakoś to zrekompensować. I zrozumieć tę drugą stronę”.
Ostatnie lata życia politycznego Stanów Zjednoczonych to nieustający okres międzypartyjnych napięć, wzrastającej polaryzacji i zmniejszenia zaufania społeczeństwa do instytucji władzy. Tendencje te skutkowały osłabieniem autorytetu rządzących i mniejszym poszanowaniem reguł politycznego życia, którymi jeszcze w niedalekiej przeszłości zwykli kierować się politycy w Stanach Zjednoczonych. Symbolem tej niechlubnej zmiany jest Donald Trump.
Jak się buduje wpływy i międzynarodową legitymizację? Osiągając rezultaty. Rząd, który rządzi za zgodą swoich obywateli, odpowiada na ich potrzeby. Tworzy miejsca pracy, co umożliwia ludziom posiadanie domów, bezpiecznych miast i dobrych szkół oraz pozwala realizować marzenia i budować przyszłość. To też częściowa odpowiedź na pytanie, dlaczego Stany Zjednoczone są teraz w kryzysie legitymizacji – mówi Agnieszce Lichnerowicz Matthew Duss, wiceprzewodniczący Center for International Policy w Waszyngtonie, były doradca ds. międzynarodowych Berniego Sandersa.
Kodeks ulicy nakazuje stale demonstrować siłę. Manifestacja słabości osłabia grupę i zachęca rywali do pozbawienia lidera władzy. Świetnie rozumie to Putin, stąd regularnie demonstruje przemoc zarówno w relacjach międzynarodowych, jak i w stosunku do swoich współpracowników.
Głosowania w Rosji od wielu lat nie mają nic wspólnego z wyborami, a Władimir Putin bez większych problemów rysuje sobie oficjalne poparcie na poziomie środkowoazjatyckich dyktatorów. Regularnie powtarzana farsa przy urnach i wojenna legitymizacja przywódcy zostały pomyślane jako główne składniki eliksiru długowieczności reżimu. Ale czy na pewno ją zagwarantują?
„Państwo to ja” – mawiał Ludwik XVI, władca epoki absolutyzmu. Cztery wieki później indyjski premier Narendra Modi chce być kolejnym Królem Słońce, z władzą absolutną ukrytą pod płaszczykiem największej demokracji świata. Indie to Rama – twierdzi, stawiając znak równości między sobą a Ramą, inkarnacją Wisznu – jednego z największych bóstw hinduizmu.
Technologia jest jak młotek – to jedno z najczęściej powtarzanych zdań w debacie publicznej o nowoczesnych technologiach. To od użytkownika zależy, czy zdecyduje się nim wbijać gwoździe, czy zabić sąsiada. Tyle że narzędziowy frazes jest kłamstwem wartym mniej więcej tyle samo, co wcześniejsza mantra ekonomistów, że kapitał nie ma narodowości. Dziś, jak nigdy wcześniej, liczy się, kto ów młotek wytwarza i kto przejmie nad nim kontrolę.
Wesprzyj naszą działalność
magazynu lub książki wydawnictwa KEW.