Polaryzacja | 1/2024
„Mój dom murem podzielony” – zaśpiewał Kazik po raz pierwszy w 1987 roku. Prawie cztery dekady później podzielony świat z piosenki Kultu wydaje się fraszką. Rozterki życiowe nie zmieniają się, a inspirujący muzyków mur berliński jest już muzealnym eksponatem i reliktem oddalającej się historii. Tymczasem mur zastąpiła otchłań rozdzierająca coraz to nowe obszary życia, a okopujące się na jej granicach plemiona rzucają się sobie do gardeł. Wyostrzone do granic możliwości różnice już nie tylko zostawiają niewiele miejsca na rozmowę, ale dystans dzielący bieguny powoduje utratę „innych” z pola widzenia, a nawet świadomości i zgody na ich istnienie. Dlatego trzeci numer magazynu „Nowa Europa Wschodnia Online” poświęcamy polaryzacji.
Podziały, także te głębokie i fundamentalne, nie są niczym nowym. Prof. Eelco Harteveld w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz przekonuje, że są potrzebne dla normalnego funkcjonowania demokracji pod warunkiem, że pozostają w karbach, a Adam Balcer pisze, że ludzkość przetrwała mimo trudności w ich opanowaniu. Obecnie musimy się jednak mierzyć z podziałami i ich skutkami o niespotykanym od dawna wymiarze, co pokazują wojny w Strefie Gazy czy w Ukrainie, które od wymiaru fizycznego rozlały się na szeroko rozumiany obszar postrzegania i rozumienia świata określany domeną kognitywną.
Nie ma przy tym jednej recepty na zrozumienie polaryzacji, zaleczenie powodowanych przez nią ran ani wykorzystanie paliwa dla zmian, które potrafi generować. Czym innym jest zatem spolaryzowany świat widziany z Pekinu, a czym innym postrzegany z Belgradu. Jeszcze inaczej polaryzację rozumie globalne Południe nieustannie poszukujące „sprawiedliwości dziejowej” i stające się wreszcie wyrwać spod kontroli bogatej i potężnej mniejszości z północy.
Niepełne i nieuczciwe będzie patrzenie na współczesny, podzielony świat jedynie z perspektywy wielkiej polityki i zmagań między państwami. Polaryzacja dotyka konkretnych ludzi i niszczy rodziny. Często rodzi się w szkole, do której posyłamy dzieci, albo stymulują ją media, które filtrują docierające do nas informacje i narzucają ich interpretację. Oczywiście można stwierdzić, że dawniej było lepiej, załamać ręce i pocieszyć się kolejnym postapokaliptycznym serialem pokazującym, że może być gorzej albo przynajmniej zabawniej. Tymczasem Tomasz Markiewka słusznie zauważa, że jest inna, bardziej konstruktywna metoda oswojenia podziałów, które były, są i będą niezależnie od ich głębokości i ostrości. Zamiast bezproduktywnie marzyć o wyimaginowanym świecie powszechnej zgody, warto zaprząc generowaną przez jej przeciwieństwo energię i postarać się napędzić nią demokrację dostosowaną do rzeczywistości, w której żyjemy i żyć będą nasze dzieci, a nie będącej wyidealizowaną refleksją świata minionego.
***
Serdecznie zapraszam do zagłębienia się w trzeci numer magazynu „Nowa Europa Wschodnia Online” o temacie „Polaryzacja”, ale także do sięgnięcia po poprzednie wydania: „Przywództwo” i „Zmiana”. Dzięki otrzymanym grantom magazyn jest bezpłatny. Równocześnie bardzo mi zależy na budowaniu wokół niego społeczności ludzi ciekawych świata, z którą będziemy mogli się rozwijać. Stąd pomysł założenia konta na Patronite (https://patronite.pl/nowaeuropawschodnia), poprzez które można wesprzeć magazyn. Patroni mogą go otrzymać w wersji papierowej, a także książki wydawnictwa Kolegium Europy Wschodniej. Niemniej z mojej perspektywy najważniejsze są obecność i zaangażowanie czytelników, bo to dla Was powstaje „Nowa Europa Wschodnia Online”.
Jarosław Kociszewski
Redaktor Naczelny
Polaryzacja sprawia, że ludzie interesują się polityką i się w nią angażują. Jest tlenem dla demokracji, która do życia potrzebuje sporu. Ale gdy tlenu jest za dużo, wszystko staje w płomieniach – mówi profesor Eelco Harteveld, badacz zagrożeń dla demokracji z Uniwersytetu Amsterdamskiego.
Polaryzacja i radykalizacja stanowią dzisiaj najpoważniejsze wyzwania dla demokracji w Unii Europejskiej. Jednak nie pojawiły się wczoraj. Są wpisane w nowożytną historię Europy. W pierwszej połowie XX wieku przyjęły skrajnie niszczycielski charakter. Doprowadziły do wojen, ludobójstw i zdominowania większości kontynentu na kilka dekad przez reżimy autorytarne i totalitarne.
Wojna, która wybuchła po ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku, zmieniła oblicze konfliktu na Bliskim Wschodzie. Przepaść między Izraelczykami i Palestyńczykami zmieniła się w otchłań, która z niespotykaną dotychczas siłą wciągnęła sympatyków obu stron na całym świecie.
Rosja traktuje wojnę, w której polem bitwy są ludzkie umysły, jako pełnowartościową walkę poprzedzającą lub wręcz zastępującą działania militarne. Polega ona nie tylko na kształtowaniu określonych przekonań, lecz także zmianie sposobu myślenia i działania przeciwnika w celu skutecznego manipulowania zachowaniem jednostek i zbiorowości, pozbawienia ich woli oporu.
„Za wcześnie, by ocenić” – miał w 1972 roku skomentować pytanie o znaczenie rewolucji francuskiej chiński minister spraw zagranicznych, Zhou Enlai. Ta odpowiedź zrobiła furorę, bo idealnie wpisała się w stary stereotyp Chin jako krainy rządzonej przez mędrców myślących dekadami do przodu. Mroczna wersja tego mitu przedstawia z kolei Chińczyków jako złych demiurgów planujących podbój świata. A jak jest naprawdę? Zhou Enlai istotnie w ten sposób odpowiedział, ale sądził, że pyta się go o studencką rewoltę w Paryżu w 1968 roku, w maoistowskim słownictwie nazywaną „rewolucją”.
Serbia jest niczym burek – popularny na Bałkanach Zachodnich fast food z cienkiego ciasta układanego warstwami. Jego serbska wersja ma pięć składników: trauma Kosowa postrzegana jako spoiwo serbskiego nacjonalizmu, stosunek do Zachodu, „zagrożenie” ze strony „agresywnego” NATO, stosunek do Rosji i przemilczane zbrodnie serbskich żołnierzy z lat 90.
Rozszerzenie grupy BRICS, opisywane niekiedy jako próba przekształcenia jej w rządy globalnej większości i krok ku dewesternizacji polityki międzynarodowej, stawia pytanie o przyszłość uprawiania polityki międzynarodowej.
Różnice edukacyjne wynikające z dochodów i płci należą w Pakistanie do najwyższych na świecie. Miliony dzieci nie uczęszczają do szkoły, a wydatki publiczne na oświatę są na tragicznie niskim poziomie.
Media społecznościowe są się podstawowym źródłem informacji, wyprzedzając blogi, telewizję, radio i prasę drukowaną. W 2024 roku, w którym połowa ludzkości głosuje w mniej czy bardziej demokratycznych wyborach, staną się języczkiem u wagi.
Może zamiast mrzonek o zgodzie powinniśmy się zastanowić, jak sprawić, by konflikty rozgrywały się w ramach demokracji, bez groźby jej rozerwania jej na strzępy?
Wesprzyj naszą działalność
magazynu lub książki wydawnictwa KEW.